W ostatnim niedzielnym meczu rozgrywanym w ramach 14 kolejki rozgrywek stalowowolskiej ALPN doszło do niespodzianki. Kida pokonał zdecydowanego faworyta meczu Wobi Stal 6-5, strzelając decydującego gola 100 sekund przed końcem gry. Bramki dla naszej drużyny zdobyli: Mateusz Kosior dwie - w 9 i 18 minucie, Bartosz Michalak dwie - w 27 i 39 minucie oraz Mariusz Kruk w 11 minucie i Witold Sieczkoś w 31 minucie
W ostatnim niedzielnym meczu rozgrywanym w ramach 14 kolejki rozgrywek stalowowolskiej ALPN doszło do niespodzianki. Kida pokonał zdecydowanego faworyta meczu Wobi Stal 6-5, strzelając decydującego gola 100 sekund przed końcem gry. Bramki dla naszej drużyny zdobyli: Mateusz Kosior dwie - w 9 i 18 minucie, Bartosz Michalak dwie - w 27 i 39 minucie oraz Mariusz Kruk w 11 minucie i Witold Sieczkoś w 31 minucie.
Nasi gracze mieli ułatwione zadanie, gdyż nasi dzisiejsi przeciwnicy zameldowali się na orliku przy budowlance w... pięciu. Niemniej jednak nazwiska Pawła Rybaka - "superplastra" z czasów gdy Stalówka grała w ekstraklasie, Tadeusza Kantora czy braci Rędziów robiły przez długi czas dość mocne wrażenie na naszych kopaczach. Początek meczu był niemiły - po gapiostwie w naszej defensywie i dwóch błędach w 5 i 6 min. Wobi Stal prowadził 2-0. Zawodnicy Kidy pozbierali się jednak i zaczęli dyktować warunki na boisku. Najpierw słupek uratował graczy Wobi, jednak potem było już znacznie lepiej. Najpierw Kosior soczystym strzałem umieścił piłkę w siatce. Następnie indywidualna akcja Kruka dała naszej drużynie remis. Jeszcze przed przerwą ponownie dał znać o sobie Kosior, wyprowadzając naszą drużynę na prowadzenie 3-2.
W pierwszych minutach po przerwie obserwowaliśmy wymianę ciosów, a kilka razy na wysokości zadania stanął nasz bramkarz Adrian Serwacki. W 27 minucie nasza drużyna odetchnęła z ulgą gdy po klepce z Dariuszem Mudym prowadzenie na 4-2 podwyższył Michalak. W 30 minucie gracz Wobi Stal uderzył z ostrego kąta i piłka znalazła się w naszej siatce.
Dłużny rywalom nie pozostał jednak Sieczkoś, pakując w 31 minucie - po wzorowej kontrze zespołu - plasowanym strzałem piłkę do bramki rywali. I wówczas nasza drużyna mając dwubramkową zaliczkę zaczęła rozmyślać już chyba o... kolejnym przeciwniku. Rozluźnienie pod swoją bramką przeciwnicy w pełni wykorzystali. W 35 minucie było już tylko 5-4, natomiast ku rozpaczy naszego zespołu w 37 minucie po kolejnej niefrasobliwości w obronie doprowadził do wyrównania. A jeszcze trzeba dodać, że w tym czasie bramkarz Serwacki wyjął niemal piłkę z pod nóg szarżującego rywala.
Na szczęście 100 sekund przed końcem na indywidualną akcje zdecydował się Michalak, minął ostatniego obrońcę i "wsadził" piłkę do bramki przy krótkim słupku. Ostatnie sekundy to dramatyczna obrona wyniku przez naszą drużynę. Łukasz Zakrzewski zagarnął w polu karnym piłkę wślizgiem , gdy napastnik Wobi próbował "wjechać" w pobliże naszej bramki. Po podyktowanym rzucie wolnym pośrednim z pola karnego, kilka metrów od bramki zakotłowało się, lecz piłka wyszła na róg. Tak więc szczęśliwe zwycięstwo, jednak to nasi gracze sprokurowali sobie sami te emocje, gdyż mecz należało rozstrzygnąć o wiele wcześniej.
Zwycięstwo nawet w takich okolicznościach musi cieszyć, bo zostało odniesione ze znaną i cenioną marką. Wobi Stal w wielu z dotychczasowych edycji - nieważne czy w hali czy na orliku - grał o najwyższe cele.
Ale tym razem triumfowała frekwencja, a w szczególności ławka rezerwowych naszej drużyny, która choć skromna, składająca się z dwóch zawodników, to umożliwiająca wymianę "tlenu".
Kida dziś wystąpił w składzie: Adrian Serwacki, Krzysztof Wojciechowski, Mateusz Kosior, Mariusz Kruk, Witold Sieczkoś, Dariusz Mudy, Bartosz Michalak i Łukasz Zakrzewski.
Po tym zwycięstwie nasz zespół umocnił się na 14 pozycji w tabeli, mając 11 punktów